powrót do wpisów

Inwestycje w spółki technologiczne w nowych czasach.

Inwestowanie w nowe technologie w USA, Europie i w Polsce wzbudza w ostatnim czasie spore emocje. A przy okazji przynosi spore zyski. W końcu to właśnie nowe technologie są jednym ze zwycięzców koronakryzysu i będą stanowić o rzeczywistości „new normal”. Zanim jednak zdecydujemy się na zakup akcji spółek technologicznych, powinniśmy odpowiedzieć na trzy pytania, które są fundamentem strategii inwestycyjnych: dlaczego, jak i kiedy? I o tym rozmawialiśmy z Rafałem Dobrowolskim. Link do rozmowy w studio Forbes kliknij tutaj.

Jak zauważył redaktor naczelny „Forbesa” Paweł Zielewski, świat został wręcz zmuszony do powszechnej digitalizacji. W dodatku stało się to w przyspieszonym trybie. W praktyce rośnie grono biznesowych beneficjentów tej sytuacji – czego symbolem niech będzie Zoom. Przychody spółki za maj, czerwiec i lipiec 2020 r. osiągnęły 663,5 mln dolarów – to o 355 proc. więcej niż w tym samym okresie w 2019 r. Kapitalizacja giełdowa to już ok. 150 miliardów dolarów.

Daleko jej jednak do prawdziwego rekordzisty – Apple. W sierpniu wartość spółki z Cupertino przebiła 2 biliony dolarów. To pierwsza amerykańska firma wyceniana tak wysoko. W dodatku stało się to zaledwie dwa lata po przebiciu bariery 1 biliona. Kolejnym symbolem jest Tesla – warta już więcej niż Toyota. Można byłoby długo wymieniać. Bez wątpienia nowe technologie stały się hitem na amerykańskiej giełdzie. Do tego stopnia, że pojawił się zarzut oderwania rynków kapitałowych od realnej gospodarki. I – jak zauważył Paweł Zielewski – powstało naturalne pytania o fundamenty wzrostów w ostatnich miesiącach, a także o ich trwałość.

Z odpowiedzią przychodzą eksperci. W ramach projektu Forbes #centrumwiedzy zaprosiliśmy do studia Rafała Dobrowolskiego z Tar Heel Capital Globalnej Innowacji FIZ.

Tar Heel Capital i Tar Heel Capital Globalnej Innowacji FIZ

Tar Heel Capital powstał ponad 20 lat temu jako fundusz private equity inwestujący w polskie przedsiębiorstwa. Firma specjalizuje się w przejęciach, finansowaniu dłużnym, emisjach akcji oraz transakcjach zbycia przedsiębiorstw z różnych sektorów gospodarki. W ostatnich trzech latach grupa rozszerzyła swoją działalność o dwa wyspecjalizowane fundusze pod marką THC – w tym właśnie o Tar Heel Capital Globalnej Innowacji FIZ.

Rafał Dobrowolski od kilkunastu lat specjalizuje się w wyszukiwaniu innowacyjnych spółek notowanych na rynkach finansowych na całym świecie. Posiada licencję doradcy inwestycyjnego oraz międzynarodowe tytuły CFA i CAIA. Od 2017 r. zarządza funduszem Tar Heel Capital Globalnej Innowacji FIZ. W latach 2011-2016 zarządzał funduszami PKO TFI, a wcześniej przez ponad dwa lata był analitykiem.

Inwestujemy przede wszystkim w mniejsze i średnie firmy technologiczne, które mają szansę na istotny wzrost – dzięki technologii, innowacjom i wyjątkowym przewagom, z małej i zazwyczaj już mocno rentownej firmy dziś, mogą stać się dużym biznesem w przyszłości – mówił Rafał Dobrowolski. Aktywa funduszu wynoszą obecnie ok. 200 mln zł, a wspólny mianownik dokonywanych inwestycji to innowacje. A to właśnie te ostatnie wiążą się ze wzrostami na giełdach, z którymi mamy do czynienia po marcowym krachu.

Nowe technologie i globalni liderzy

Jakie są długoterminowe perspektywy dla amerykańskiego indeksu Nasdaq Composite? – zapytał Paweł Zielewski. Jak zauważa jego rozmówca, należy pamiętać, że jest to bardzo skoncentrowany indeks. – Kilka spółek waży około połowy całości – przypomniał Dobrowolski. – Inwestując w tym przypadku, stawiamy na bardzo specyficzne perspektywy tych spółek – dodał.

De facto Nasdaq proponuje ekspozycję na największą liczbę globalnych liderów, którzy mają materialne przewagi na rynku i największe zasoby finansowe. Jego olbrzymie wzrosty i wysokie historyczne średnioroczne stopy zwrotu miały związek z olbrzymim sukcesem tych spółek w ostatniej dekadzie.

– Kiedy zaczynałem pracę w 2009 r. Apple miało sprzedaż rzędu kilkunastu miliardów dolarów, a obecnie jest to blisko 300 miliardów. Teraz nie dość, że jest trzonem indeksów w USA, to jeszcze jednym z potężniejszych brandów i ekosystemów w świecie technologii dla konsumenta – przypomniał rozmówca „Forbesa”. No i firma warta jest wspomniane 2 biliony dolarów.

Czy spółka będzie rosnąć w nieskończoność, a tym samym może dać jeszcze takie stopy zwrotu, jak chociażby w ostatnich miesiącach? – Historyczne stopy zwrotu, które obserwowaliśmy w ostatnim cyklu, przez ostatnią dekadę – są nierealne do powtórzenia dla tych samych spółek – podsumował Rafał Dobrowolski. W jego opinii, scenariusz dalszego dwucyfrowego wzrostu np. Apple, który by to uzasadniał jest nierealny. Rynek smartfonów jest nasycony, będą cykle, innowacje, ale ani to, ani nowe produkty nie umożliwią multiplikacji sprzedaży i zysków z obecnego poziomu prawie 300 miliardów dolarów w Apple. I nie jest to odosobniony przypadek.

Podobnie jest w przypadku Facebooka (budżety reklamowe każdej branży w istotnej części przeszły na jego platformy), a nawet Amazona – chociaż firma Jeffa Bezosa może jeszcze zdyskontować przyspieszony rozwój branży e-commerce (podobnie jej biznes chmury publicznej może dalej dynamicznie rosnąć).

Pojawia się zatem wniosek: warto dywersyfikować portfel inwestycji technologicznych. I rozejrzeć się za okazjami także poza Stanami Zjednoczonymi i największymi spółkami. O czym za chwilę.

Ryzyko inwestycji

– Bolesna korekta byłaby pierwszym klockiem domina, które rozsypałoby się po całym świecie – zauważył Paweł Zielewski. Jakie są najważniejsze ryzyka wystąpienia korekty na Nasdaq?

Rafał Dobrowolski podkreślił, że duża część firm z obszaru nowych technologii ma stabilne przychody. Aczkolwiek powinniśmy na nie nałożyć też cykliczność sprzedaży danych usług lub produktów, m.in. dlatego, że ich skala dziś jest inna niż w historii i dotykają każdego sektora gospodarki.

To, co odróżnia indeks Nasdaq dzisiaj od tego, co było kiedyś – i w ogóle spółki technologiczne – to fakt, że te biznesy często są powtarzalne, dużo jest trwale rentownych gotówkowo. Mają też mocne bilanse. Są samofinansujące się, często kompletnie niezależne od zewnętrznego kapitału – podkreślił Dobrowolski. Są duże i tak istotne dla gospodarki światowej w obliczu postępującej cyfryzacji świata, że potencjalna korekta, związana z pandemią, biorąc pod uwagę otoczenie ekstremalnie niskich stóp procentowych, nie przyniesie już raczej nadzwyczajnych spadków.

W domyśle: bańka internetowa z przełomu tysiącleci raczej się już nie powtórzy. Zdecydowanie ważniejszym ryzykiem jest ryzyko regulacyjne. – Omawiane firmy z Nasdaq’a są bardzo duże i stosują w różnej skali agresywne elementy konkurencji z mniejszymi spółkami – podkreślił ekspert.

W praktyce wysysają dużo wartości z całego świata i dzięki temu też tak urosły. I rodzi to ryzyka podatkowe czy nawet antymonopolowe.

Będzie korekta?

Pojawia się kluczowe pytanie: jakie jest ryzyko korekty i czy jest ono duże? Jak zauważył Rafał Dobrowolski, wyceny największych czy modniejszych spółek są relatywnie wysokie. Ale jeśli podzielimy te wyceny przez ujemne stopy procentowe i spojrzymy na alternatywne inwestycje – taka sytuacja jest w miarę uzasadniona. – I z tego powodu prawdopodobieństwo większej korekty jest ograniczone w szeroko pojętym sektorze technologii, ale nie jest to absolutnie jednolity sektor w tym zakresie – dodał ekspert.

Na tak zmiennym rynku, jak ostatnio, oczekiwania wobec spółek, które radzą sobie relatywnie dobrze i traktowane są jako zwycięzcy niestety mogą być wysokie, więc w tych przypadkach możemy mieć istotnie większe ryzyko spadków w przypadku rozczarowań czy korekty. Są jednak dwa kluczowe „ale”.

Po pierwsze, stopy procentowe pozostaną w dłuższym okresie na podobnych poziomach. Po drugie, nadal będą funkcjonowały programy stymulujące gospodarkę. To wszystko sprawi, że kapitał nie powinien w panice uciekać ze spółek giełdowych, które rosną i pokazują dobre wyniki finansowe. Oczywiście wielu tego typu reprezentantów znajdziemy w sektorze technologicznym, ale nie tylko.

Jeśli nie giełdy w USA, to co?

Gołym okiem można dostrzec różnice w wycenach spółek amerykańskich, europejskich, a także polskich. To samo dotyczy stopy zwrotu w ostatnich miesiącach. Z czego to wszystko wynika?

– Największym kontrybutorem jest drastyczna różnica sektorowa między rynkami – podkreślił ekspert. – Spółki nowej ekonomii i innowacyjne ważą np. w indeksie S&P 500 kilkadziesiąt procent. Na rynkach europejskich mowa jest o kilkunastu procentach – dodał. A w Polsce – podobnie jak na innych rynkach wschodzących – dominują banki, przemysł cykliczny, energetyka. Nowe technologie znajdują się na dalszych pozycjach – oczywiście z pewnymi wyjątkami, jak CD Projekt.

Z porównania rynków kapitałowych wynika, że w przypadku spółek technologicznych Polska i Europa to głównie mniejsze i średnie firmy. Natomiast prawdziwi giganci, technologiczne korporacje są przede wszystkim notowane w USA. Nie znaczy to jednak, że po naszej stronie Atlantyku nie da się znaleźć dobrych okazji do inwestycji technologicznych. W ten właśnie sposób można trafić na spółki, które nie zostały jeszcze „wyłapane” przez inwestorów koncentrujących się na Nasdaq, które są mniejsze, słabiej pokryte analizami lub o ich sukcesach nie jest jeszcze głośno.

A jak traktować różne rynki, a także spółki tech w kontekście długości trwania inwestycji? – Jeżeli chodzi o długoterminową perspektywę, na którą z założenia stawiamy, w sektorze technologicznym najważniejsze są przepływy pieniężne, zyski, przychody i to się nie zmienia. Prędzej czy później ceny akcji się do nich dostosowują. Czyli to, jak dana firma będzie sobie specyficznie radziła na przestrzeni tych kolejnych paru lat – zauważył Dobrowolski.

Poza sukcesem spółki i jej produktów, niejednokrotnie przebicie się do inwestorów – na innych rynkach niż USA – trwa latami. Takim przykładem, z polskiego rynku, jest CD Projekt. Po premierze Wiedźmina 3 były świetne perspektywy wyników finansowych m.in. z tego produktu, natomiast budowa rozpoznawalności, oczekiwań, a zatem i kapitalizacji nadal trwała i była procesem bardzo długotrwałym, wymagającym dużego zaangażowania i konsekwencji.

– W Stanach dzieje się to wszystko szybciej, łatwiej. Działania są bardziej sprofesjonalizowane, rynek jest dużo efektywniejszy, jest najwięcej wyspecjalizowanych inwestorów i doradców – dodał rozmówca „Forbesa”. Oczywiście w zależności od strategii wynikają z tego zarówno jego przewagi, jak i wyzwania w funkcjonowaniu.

Mody inwestycyjne

Bez wątpienia niektóre spółki w II kwartale 2020 roku potrafiły przynieść zyski od dziesiątek do nawet setek procent. – Wspólny mianownik to drastyczny wzrost obrotów na giełdzie – zauważył ekspert.

Tak było chociażby w przypadku Tesli – w jej przypadku wzrost obrotów wyniósł ok. 400 proc. liczony rok do roku. Podobnie na niektórych spółkach z polskiego parkietu obroty się zmultiplikowały. Dużo pieniędzy skoncentrowało się na wąskiej grupie „modnych” dzisiaj spółek.

Płynność działa jednak w dwie strony. Jeżeli interesują nas takie spółki, kluczową kwestią jest, czy przychody i zyski dogonią duże wzrosty kapitalizacji spowodowane olbrzymią koncentracją pieniędzy i inwestorów na nich. Jeżeli tak się stanie, prawdopodobnie to będą dobre inwestycje długoterminowe kupione po trochę wyższej wycenie, w innym przypadku możemy wystawiać się na straty nawet większości kapitału.

Jest jeszcze jedna kwestia. Inwestować samodzielnie czy poprzez wyspecjalizowane podmioty? Z tym pytaniem zmaga się pewnie wielu potencjalnych uczestników rynku kapitałowego.

Żeby skutecznie inwestować samodzielnie, trzeba poświęcić cały swój czas i mieć sporą wiedzę.A co z inwestycjami poprzez partnera? Tutaj należy zadać pytanie pomocnicze: co de facto kupujemy w funduszu aktywnie zarządzanym? – Powinniśmy kupować atrakcyjny potencjał w stosunku do ryzyka i kosztów. A zatem wydaje się, że ludzi godnych zaufania, metodologię, research, analizy i specyficzną przewagę czy styl inwestycyjny, którego nie da się zreplikować samemu czy tanimi produktami pasywnymi – podkreślił Rafał Dobrowolski.

Bez wątpienia, pomimo wszystkich negatywnych konsekwencji pandemii i koronakryzysu, ten rok na giełdach może i jest nerwowy, ale nie można o nim w żadnym wypadku jednoznacznie napisać, że jest zły czy nie generuje możliwości inwestycyjnych.